To niezdecydowanie na rynkach, jak w soczewce odbija się na franku. Wyraźnie widać, że może i byśmy chcieli rozkręcić nowy rajd ryzyka, ale na razie fatalnie nam to wychodzi. Jak ten tytułowy jamnik po kilku bohaterskich szczęknięciach z podkulonym ogonem inwestorzy wracają do bezpiecznych przystani. Chwilami obserwujemy na rynku prężenie muskułów, ale liczba negatywnych informacji wciąż przygniata i na dłuższą metę nie da się udawać, że nic się nie dzieje. Zresztą dziś obserwujemy podobny scenariusz, wzrost napięcia na linii Tajwan - Chiny przynajmniej na razie jest ignorowany przez rynki. Prawdopodobnie tak będzie do czasu, gdy te się zorientują, że wcale nie chodzi o Tajpej, tylko o testowanie nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Biden na razie skupia się na polityce wewnętrznej, ale nie można mieć złudzeń, że prędzej czy później zostanie wywołany do międzynarodowej tablicy. Patrząc na to, jak ostatnio poczynia sobie Pekin, możemy być spokojni, że to będzie jednak w bliższej niż dalszej perspektywie czasu. Jest to kolejny temat, który będzie działał niczym kotwica, mocno wspierając bezpieczne przystanie, w tym również szwajcarskiego franka.